Trzy grosze o religii w szkole
Co jakiś czas podnosi się kwestię religii w szkole. Czy to dobry pomysł, że tam jest, czy nie lepiej, aby była przy parafii lub, że katecheci nie powinni brać pieniędzy za pracę, nie powinni być członkami Rady Pedagogicznej itd...Pytam dlaczego? Długo pracuję w szkole ucząc religii. W swoim 25 letnim stażu głównie pracowałam w liceum i gimnazjum katolickim z krótkimi przerwami na szkołę państwową. W szkole państwowej pracowałam: w szkole specjalnej, w liceum, technikum i zawodówce. Śmieję się, że pracowałam we wszystkich typach szkół, co jest zresztą prawdą. I cieszę się, że nigdy nie uczyłam przy parafii jako katechetka ale właśnie w szkole.
Kilka refleksji na temat religii w szkole średniej, bo tutaj pracuję najdłużej.
Pierwszym pytaniem, które mi się nasuwa jest: Czym powinna być religia w szkole średniej? Ewangelizacją? Nauczaniem wiary katolickiej typu mini teologia? Czy nauczaniem katechizmu i moralności?
Uważam, że szkoła nie jest miejscem ewangelizacji, w potocznym tego słowa znaczeniu, ze względu na specyfikę dydaktyczną, stawiania ocen, jest raczej miejscem pokazania młodym, czym jest chrześcijaństwo, w co wierzymy, inaczej rzecz ujmując, ewangelizujemy swoją postawą, zachęcamy ludzi do głębszego poznania wiary lub zniechęcamy. Religia nigdy też nie będzie tylko przedmiotem lekcyjnym, w ścisłym tego słowa znaczeniu. W tym środku leży główna trudność.
W jednym z wcześniejszych wpisów na tym blogu twierdziłam, że gubimy młodzież szkoły średniej, która nie jest gorsza niż pokolenie ich rodziców, na pewno jednak, wymaga innych sposobów oddziaływania i prowadzenia lekcji katechezy niż 20 lat temu.
Tymczasem programy się nie zmieniają, podręczniki również, pomocy dydaktycznych multimedialnych dostosowanych do tablic interaktywnych, zero. I podręczniki przypisane do danej diecezji, jakby wiara nie była czymś wspólnym...
Pracując w gimnazjum mogłam sobie porównać podręczniki, które się zmieniały i były udoskonalane w danej diecezji, wykorzystać ćwiczenia, sposób prowadzenia lekcji.
W szkole średniej. Cisza. Nic się nie zmienia, w dydaktyce katechetycznej dla szkoły średniej, dawni dydaktycy się zestarzeli lub wymarli i nikt nowy nie podjął się, aby przeanalizować tematykę i sposób jej realizacji na przestrzeni ostatnich 20 lat .
Innymi słowy każdy katecheta orze jak może w szkole średniej, dostosowując to co jest, do specyfiki klasy, przygotowując i opracowując własne materiały jeśli chce, aby jego uczniowie z minimalną wiedzą wychodzili z lekcji. Myślę, że uczenie religii w szkole średniej jest naprawdę trudne, jak nie coraz trudniejsze. Religia na pierwszych na godz. 7.00 i ostatnich lekcjach np na 9, kto przyjdzie na tę lekcję? Warto dodać, że praca w szkole to jest zupełnie coś innego niż duszpasterstwo. Może fajnie by było gdyby młodzi z katechezy chcieli przychodzić do duszpasterstwa....
Wydaje mi się, że lepszą rzeczą jest zamiana dyskusji czy religia powinna być w szkole, czy przy parafii, na dyskusję w jaki sposób prowadzić religię dzisiaj, aby młodzi chcieli w niej uczestniczyć, nie rezygnując z tego co istotne, szczególnie w szkole średniej, podkreślać należy fakt, że tutaj do nauki religii powinno się, kierować ludzi kompetentnych, dobrze przygotowanych, angażujących się w sprawy młodych, przygotowujących się do lekcji.
Dlaczego katecheta ma nie pobierać wynagrodzenia? To jakaś utopia. Ludzie muszą z czegoś żyć. Większość katechetów to ludzie świeccy mający rodziny. Poza tym czy wykluczenie katechetów z rady pedagogicznej nie jest dyskryminacją? Katecheta uczy i wychowuje, jest pracownikiem szkoły dlaczego ma nie uczestniczyć w radzie pedagogicznej?
Może przyjdzie taki czas, że nie będziemy mieli ludzi, którzy chcą chodzić na religię ale póki ich mamy nie strzelajmy sobie sami w stopę.
Dzisiaj walka idzie o młodych na wszystkich polach, ponieważ od nich zależy przyszłość naszego społeczeństwa. Dlaczego Kościół ma zrezygnować z tej walki wycofując się ze szkoły?
Zdjęcia pochodzą z urszulańskiej szkoły katolickiej, zrobione podczas kolędy w szkole.
Myślę, że religię w szkole średniej powinno się prowadzić techniką warsztatową - wystarczą szare papiery i mazaki. Taki panel dyskusyjny. Jak uczyłam w szkole (12 lat) nie znałam niestety czegoś takiego. A szkoda. Metoda ta jednak nie sprawdza się pewnie za bardzo, gdy w klasie jest 30 osób.
OdpowiedzUsuńW podstawówce chodziłam do salki na religię przy kościele po południu. Nie było to za blisko domu, a zimą to już masakra. W średniej z kolei już było w szkole i pamiętam świetne dyskusje zarówno z księdzem jak i z siostrą, jakie wywiązywały się zwłaszcza z tymi, którzy wątpili i poszukiwali. Wiele wspomnień...
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za tę refleksję. Dzisiaj młodzi wszystko wiedzą z internetu... Rzadko chcą się czegoś dowiedzieć, czasem sprawdzają katechetę...Pozdrawiam serdecznie.
Usuńja cale życie chodziłam na parafię, w maturalnej klasie zaczęła się religia w szkole. Wiem tyle, że sama w życiu nie chciałabym religii uczyć. O ile rozumiem lekcje religii jako miejsce stawiania pytań (i zarzutów) i uzyskiwania odpowiedzi, o tyle wkuwanie na pamięć pacierza czy stacji drogi krzyżowej przez niewierzących nie ma dla mnie żadnego sensu. Zresztą sama nie umiem na pamięć stacji drogi krzyżowej... ktoś z czytających to umie? A gimnazjaliści u nas to zaliczają. W podstawówce zaliczałam z pamięci kolejność obrzędów chrztu, wiem, że było 9 punktów, ale nie pamiętam, jak brzmiały. Pisałam jakieś wypracowania o życiorysach świętych, o których pamiętam teraz tyle, że byli. Nie wiem, tak to miało wyglądać? Tak ma wyglądać? Nie jestem fachowcem...
OdpowiedzUsuńDla mnie ważniejsze jest miejsce na rozmowę z katechetą, spytanie dlaczego tak (albo inaczej), co jest w tym wszystkim ważne...
Dziękuję za komentarz. Dla jednych jest ważne pytanie o wszystko dla innych wiedza. Jedni maja dosyć dyskusji inni by tylko dyskutowali...Godzenie jednego z drugim jest naprawdę akrobacją.Dzisiaj młodzi inaczej dyskutują niż 10 lat temu, co tez jest ciekawe. Pozdrawiam.
UsuńNapisałem komentarz dużo wcześniej, jednak teraz zobaczyłem, że się nie opublikował... chciałem jedynie dać znać, że przeczytałem wpis z ciekawością i w kilku miejscach doszedłem do wniosku, że sytuacja religii jako przedmiotu szkolnego jest bardzo podobna do sytuacji łaciny ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Siostrę serdecznie i do zobaczenia za kilka dni w szkole.
Piotr Skowroński
Dziękuję Panie Piotrze za przeczytanie i spostrzeżenia. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń