Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Bóg żywych

Obraz
 Czasami myślimy, że wiara jest zasługiwaniem na zbawienie. Jak będziemy tutaj żyli, dobrze to pójdziemy do nieba, a jak źle  to do piekła.   Kiedy się zastanawiamy, czy Bóg działa w naszym życiu, często mamy wiele  trudność, aby odnaleźć gdzie i w jaki sposób.   Pana Jezusa traktujemy jak kogoś w kogo owszem może i wierzymy ale czy On interesuje się naszym życiem?  Innym razem myślimy o Panu Jezusie jako  instytucji usługowej,   często bowiem przypominamy sobie o Nim, jak dosięga nas jakieś nieszczęście lub pilna potrzeba pomocy, wtedy przysłowie: J ak trwoga to do Boga , znajduje zastosowanie natychmiastowe. I całe szczęście, że On się nami nie nuży i nie męczy   tylko stale na nowo przychodzi i zapewnia nas o tym, że  JEST  stały i niezmienny, że Jezus ma na imię.    Bóg jest Bogiem żywych nie umarłych tzn, że jesteśmy zapraszani do życia z Nim, teraz, dzisiaj, w każdej chwili, cokolwiek robimy i gdziekolwiek jesteśmy.  Ostatnio pewien uroczy, w podeszłym wieku jez

Kochać to co stare, podążając za tym co nowe

Obraz
   Kiedy człowiek jest młody wydaje mu się, że wszystko   zaczyna się od niego, że będzie tworzył nowe i  zmieniał to, co stare, z zapałem podejmuje nowe wyzwania myśląc, w duchu: teraz będzie o wiele lepiej, nowocześniej. I  może taki jest przywilej młodości....   Nabierając doświadczenia, widzi, że nie jest znowu taki nowatorski jakby chciał, że pewne rzeczy były już przed nim, a jak jest uczciwy to musi powiedzieć, że ci wcześniej robili to często  lepiej, szybciej, byli bardziej odważni, twórczy, bezinteresowni, on jest nowatorski  tylko w niektórych elementach, o ile jest. Ponieważ prawdziwi reformatorzy zdarzają się bardzo rzadko.    Zawsze mnie zdumiewał mnie fakt, dlaczego młodzi w pewnym gimnazjum,  bardzo lubili słuchać opowieści świadków i prosili aby ich zapraszać. A kiedy zaczynałam opowiadać przykłady życiowe minione, słuchali z otwartą buzią.   Tradycja, historia, daje nam poczucie przynależności do czegoś więcej niż my sami, daje nam możliwość uczestnictw

Czy modlitwa mnie przemienia?

Obraz
   Zadałam sobie to pytanie zainspirowana sugestią Mocnych w Duchu napisaną na Facebooku. Z zachwytem patrzę na tych charyzmatyków, na ich żarliwość, poświęcenie, liczne zaangażowania ... Jest to jakiś znak czasu, bez wątpienia, czy nam się to podoba czy nie.  W sumie trzydzieści lat się modlę, w miarę systematycznie i nie mało, czy charakteryzuje mnie taka żarliwość, czy potrafię z taką łatwością mówić o rzeczach Bożych?  Otóż stwierdzam ze smutkiem, że nie umiem mówić o osobistym doświadczeniu spotkania z  Panem Jezusem, ponieważ obawiam się być uznaną za nawiedzoną, że powiedzą mi, tak mówisz, a jak żyjesz?  Tak, tak, żyjąc w zakonie nie jestem święta i mam swoje wady i są one szczególnie widoczne dla tych którzy żyją ze mną na co dzień. No ale co z ta modlitwą?    Mam swoje dwa momenty w życiu modlitwy, które naznaczyły mnie szczególnie, to trzydziestodniowe rekolekcje św Ignacego , które odprawiałam dwa razy, raz na początku życia zakonnego i drugi po czterdzi

Modlić się znaczy tracić siebie

Obraz
   Kiedy podejmujemy decyzję, że chcemy rozwijać się w relacji z Panem Bogiem, na drodze modlitwy, wyrażamy zgodę na to, że dajemy przystęp do życia Panu Jezusowi, że to, co dla nas cenne, drogie najważniejsze już nie należy  do mnie ale do Pana.  Rozumiem przez to, że nie spędzamy na modlitwie tylko chwil pełnych uniesień i dobrego samopoczucia ale godzimy się czasami na walkę, na pustkę, na oczekiwanie. Na to,że będą momenty, że nic się nie będzie działo i że nic nie czując  będziemy obecni.   Jednak tym co jest najtrudniejsze w modlitwie, to  tracenie własnego ja, siebie samego...  Tutaj tracimy dotychczasowe wyobrażenie o Bogu, o sobie, o drugim człowieku. Chcąc być prawdziwym przed Panem, musimy przyznać z pokorą, że nie rozumiemy, że się boimy, że nie radzimy sobie w wielu momentach i przychodzimy z własna słabością. Ta wyjątkowa relacja obnaża w nas człowieka słabego.  Kto z nas chce być człowiekiem słabym? Raczej chcemy być panami własnego losu, chcemy mieć wpły

O modlitwie do Jezusa cz.II.

Obraz
  Kontynuując wątek o modlitwie, chciałabym odnieść się do faktu, że modlimy się do Jezusa.  Nigdy wcześniej nie rozumiałam tak jasno, że często mamy problem z modlitwą, bo modlimy się do jakiegoś Boga i sami naprawdę nie wiemy do kogo, do tego nic nie czujemy i łatwo się zniechęcamy.   Jednak to w  Jezusie, spotykamy Ojca i Ducha Świętego, czyli całą Trójce Świętą.   Abyśmy mogli pozostawać z kimś w relacji  ( mam na myśli modlitwę), potrzebujemy tego Kogoś poznać, być Nim.  Jezusa najłatwiej  poznać, czytając Pismo Święte, a konkretnie, Ewangelie, bycie przy Słowie Bożym, ze Słowem Bożym, bycie z Jezusem, smakowanie Słowa, rozmiłowanie się w Słowie...Niezależnie od uczuć. Praktyka czyni mistrza , jak mówi stare porzekadło, stąd potrzeba systematyczności w czytaniu Pisma Świętego, aby rozmiłować się w Jezusie, który jest Słowem.   Czytając Ewangelie poznajemy Jezusa jako kogoś pełnego miłości i współczucia, wychodzącego na przeciw ludzkiej biedzie i grzechowi,