Rozważanie o czasie niespokojnym

   Wojna stała się bardzo realna, nie jakąś opowieścią dziadków ale czymś co odbywa się 30 km od naszej granicy, niektórzy mówią: sojusznicy, NATO itd. może, na jakiś czas, a może za miesiąc, któż to wie....Tego nikt nie może nam zagwarantować...

   Zastanawiam się czy pomoc Ukraińcom nie wypływa z  tego lęku, bo wiemy, że my będziemy następni...
 Oswajam myśl o śmierci, w czym pokładam nadzieję, dlaczego tak bardzo żal jest umierać, przecież wiem, że zobaczę się z Bogiem...A jednak żal, najbardziej  tych których kocham...Nie chciałabym, aby cierpieli.

 W słoneczny dzień, spotykam dzieci ukraińskie, które idą na plac zabaw i przyglądają mi się z ciekawością. Dobrze, że są u nas... 
 
 Myślę, że odchodzi to co znane, pewne, bliskie, nadchodzi niepewność, oczekiwanie na to co będzie i jak będzie...Niepewność to jedna z trudniejszych rzeczy w życiu. Zapisałabym się do WOT-u gdybym była młodsza i nie była.... zakonnicą. Śmiesznie to brzmi.
 Pozostaje mi modlitwa i post o pokój, może aż tyle, troska o tych, którzy Boga odrzucili, nie chcą  go znać...tak wielu ich w ostatnim czasie.

 Lęk przed utratą Boga chyba powinien być przed lękiem, przed uratą rodziny. Przeczytałam dzisiaj zdanie: Wszystko co kocham, On kocha jeszcze bardziej i to napawa mnie nadzieją i spokojem. 
Co mamy droższego na tym świecie oprócz Boga i Ojczyzny, to nasze punkty stałe i miejsca odniesienia...To jest Coś za co warto życie dać i przestało to być tylko tekstem literackim, zdaniem z języka polskiego lub godziny wychowawczej. Stało się zadaniem egzaminacyjnym z  lekcji historii. 

 W moim mieście wszyscy pomagają, każdy dzieli się tym co ma, chce mieć swój udział w tym co się dzieje, na jak długo wystarczy nam sił....
   
 Ten Wielki Post, bardziej, niż którykolwiek wcześniej, zaprasza nas do nawrócenia, do zwrócenia swego serca ku Bogu, do uporządkowania życia, bo teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, nie wiemy w którym momencie przyjdzie nam zdać rachunek z naszego życia. 
Szczególnie mocno brzmią w moim sercu słowa, będę z nim chodziła przez najbliższe dni:   
   Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić was do piekła. Łk12

   W czasach nieprawości,  nie jest łatwo nie zatracić duszy i ducha, prośmy Pana o odwagę i męstwo na czas próby, o głęboką nadzieję i ufność, że Pan jest większy niż każda wojna, a życie z Nim,  największym szczęściem.

Komentarze

  1. mam koleżankę w WOT-cie. Biegają z kilogramami wyposażenia na plecach przez dziesiątki kilometrów, ćwiczą strzelanie na razie do celu, śpią piętrowo po nieogrzewanych remizach i takie tam zabawy, które na razie nikomu nie służą. Myślę, że lepiej niż WOTcistą lepiej być wolontariuszem. Jak się ma klasztor, to można udostępnić dwa pokoiki uchodźcom na przykład. Więcej dobra niż z latania po krzakach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym dobrem się nie zgadzam, pokoiki udostępniamy, wolontariat też jest...A WOT też jest potrzebny i ważny nie tylko w sytuacji wojny.

      Usuń
    2. Moja koleżanka dziś wróciła obolała do pracy po łikendowym ganianiu po krzakach i strzelania do tarczy. Jakie z tego dobro?

      Cieszę się, że udostępniacie. Chciałabym, żeby tu koło mnie też ktoś wpadł na podobny pomysł... ja mogę tylko czasem parę złoty rzucić albo kupić trochę jedzenia do koszyka na zbiórkę. Ale i tak pożytek z tego większy niż z dwudniowego latania z karabinem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?