Ocalić pamięć o Kresach

Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia.
Sprzątać polskie stare cmentarze. Wyjazd organizuje Fundacja Wschód.
Zadaję sobie pytanie dlaczego tam jadę? Moja rodzina nie pochodzi z dawnych Kresów... Urodziłam się i wychowałam na Ziemiach Odzyskanych jak to się kiedyś mawiało, czyli w Zachodniej Polsce. Sporą część życia zakonnego spędziłam w miejscu, które stało się na nowo polskie po 1945 roku, po bardzo długim okresie.
Mało tu pomników polskiej kultury, pamiątek mówiących o przodkach, wszystko mi mówi, że ktoś inny tworzył to piękno, przy niewielkim udziale Polaków.
Od dziecka podziwiałam piękno zabytków, urok zieleni, średniowiecznego miasteczka, które Niemcy po drugiej wojnie opuścili.
Zyłam z ludźmi, którzy pochodzili z Kresów, których dziadkowie tęsknili za tamtą ziemią i wracali tam opowieściami. Wychowana na Sienkiewiczu, czekająca na wydanie Ogniem i mieczem. Zawsze byłam ciekawa jak tam jest, co było tam tak wyjątkowego?
Juliusz Słowacki, Ignacy Paderewski, Karol Szymanowski,Wojciech Kilar i Stanisław Moniuszko i wielu innych wybitnych Polaków tam się urodziło.
Polska nie zaczęła się po 1945 roku. Gdzieś w sercu mi gra.
Historię, kulturę i literaturę tworzyły pokolenia przede mną i chciałabym poznać te miejsca, chociaż na chwilę przenosząc się w tamten świat, będąc na cmentarzu i wśród tamtejszych Polaków, tak tam zostali Polacy, którzy w niektórych miejscach są już ostatnim pokoleniem, myślę, że warto tam pojechać i powiedzieć im, że o nich pamiętamy.
Jestem ciekawa tej wyprawy, jestem ciekawa młodych, których pradziadowie stąd wyjechali. Ich reakcji i zaangażowania.
Pisać o Polsce to takie staromodne, dzisiaj świat przed nami stoi otworem... I właśnie dlatego mogę pojechać na Ukrainę.
Kiedy w latach 90 byłam w Kołomyi, poszłyśmy na cmentarz do naszych Sióstr, moje wrażenie było okropne. Zdewastowane grobowce, cmentarz w lesie, trzepak między grobami, a za chwilę wielkie osiedle. Dzisiaj to miejsce wygląda zupełnie inaczej, dzięki staraniom Polaków w kraju.
Cmentarze to swoista kronika, pamiątka dla przyszłych pokoleń, mogłam to zobaczyć w Nałęczowie, to małe 3000 miasteczko, kultywuje pamięć na cmentarzu o Powstańcach Styczniowych, właścicielach ziemskich, Zołnierzach AK i Zołnierzach Niezłomnych, pisarzach i zasłużonych osobach dla uzdrowiska. mały cmentarz, który jest nośnikiem historii.
Jadę więc aby dotknąć tej historii, w zarośniętych polskich cmentarzach, pozostawionych na Ukrainie,by powiedzieć, że jesteście częścią naszej historii, że pamiętamy.
Wiem, że trudno to zrozumieć, że tyle jest ważniejszych spraw, chcę pojechać tam z młodymi by powiedzieć im, że Polska to dumny kraj, który pamięta o swoich przodkach spłacając im dług wdzięczności poprzez pamięć, pracę na cmentarzach i dumę ze swojej historii.
Te Kresy zawsze są trudne. I wyjazdy tam też. Jakoś by warto myśleć o pogodzeniu pamięci o tym co było z tym co jest, aby budować mosty, a to jest naprawdę trudne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po to są te wyjazdy by tę pamięć jakoś godzić,przywrocic ją i godzić z teraźniejszością. Pozdrawiam serdrcznie. Dziękuję za komentarz.
OdpowiedzUsuńpiekna akcja.... moja mama pochodziła z Wołynia, cudem uniknęła rzezi, a po wojnie juz nie mogła tam wrócic bo zmieniono granice.
OdpowiedzUsuńSiostro Klaro prosze więc również o modlitwę za moją mamę Rozalię Luty z domu Hynda. Mnie nie było dane tam pojechać.
Pozdrawiam z Panem Bogiem
Będę pamiętała. Chociaż na Wołyniu nie będziemy. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńBrawo, bo to zacna akcja. Na Kresach byłam raz w 2016 r., nigdy tego nie zapomnę. Wrażenia zapisane w sercu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję,napiszę coś więcej jak wrócimy. Na Podole jedziemy, po drodze będziemy we Lwowie.
Usuń