Jak pokochałam Kresy

Razem z nami pracowały ukraińskie dzieci, które uczą się języka polskiego ponieważ mają korzenie polskie gdzieś od pra.. pradziada, a jeszcze bardziej, może myślą o wyjeździe do naszego kraju.
Chociaż pracowaliśmy w miejscach gdzie Polska skończyła się wraz z pierwszym rozbiorem, odnajdywałam tam na każdym kroku ślady polskości z wielkim wzruszeniem. Kościoły katolickie fundowane przez polskich właścicieli ziemskich, a w nich polskie tablice upamiętniające pochówek fundatorów lub zarządzających majątkami. Piękne nagrobki i epitafia cmentarne tonęły w zaroślach, odkrywając je, szybko sobie przypominałam historię, np przy napisie: Tu leży oficer legionów z 1840 roku.
Świadomość, że w tym samym momencie inni Polacy pracują na 150 polskich cmentarzach na Ukrainie, dodawała mi otuchy i zdumiewała mnie jak wielu Polaków tutaj żyło i uświadamiała jak mało wiem na temat historii tej ziemi. Nikt nas w szkole nie uczył o Kresach, wiedzieliśmy, że kiedyś tutaj była Polska ale nie wiedzieliśmy jakie dziedzictwo tutaj się znajduje. Ze zdumieniem odkryłam, że Ignacy Paderewski urodził się na Podolu w Kuryłówce, a jego rodzice są pochowani w Berdyczowie.
Świadomość, że w tym samym momencie inni Polacy pracują na 150 polskich cmentarzach na Ukrainie, dodawała mi otuchy i zdumiewała mnie jak wielu Polaków tutaj żyło i uświadamiała jak mało wiem na temat historii tej ziemi. Nikt nas w szkole nie uczył o Kresach, wiedzieliśmy, że kiedyś tutaj była Polska ale nie wiedzieliśmy jakie dziedzictwo tutaj się znajduje. Ze zdumieniem odkryłam, że Ignacy Paderewski urodził się na Podolu w Kuryłówce, a jego rodzice są pochowani w Berdyczowie.
Najpotężniejszym rodem magnackim na tym terenie byli Potoccy, którzy posiadali tam ogromne dobra i wywarli na to miejsce duży wpływ. Kiedy sprzątaliśmy cmentarz w Janowie, nawiasem mówiąc, pozostał tam dwór Chołanieckich, w którym mieści się szkoła specjalna, przy jednym z grobowców p.Helena Gawryluk, która się nami opiekowała na Ukrainie mówi do mnie: Coś Ci pokażę i odkrywa cegłówkę, patrz, to jest herb Potockich, oni mieli tutaj swoje cegielnie i na każdej cegle zaznaczali swój herb, pytam ją ale dlaczego Ty zakryłaś ten herb, żeby nikt nie znalazł, bo na Ukrainie sprzedajemy się stare cegły, a taką herbową to jeszcze za podwójną cenę i opowiedziała nam przy okazji historię Tulczyna.
W Murafie został ufundowany kościół przez Joachima Potockiego, który kazał po swojej śmierci pochować się pod progiem kościoła.Ta wieś to miejsce w którym żyło wielu Polaków i do dzisiaj jest tam spora grupa katolików, mimo represji i prześladowań. Na winnicczyźnie jest najwięcej Polaków, więcej niż na Ukrainie Zachodniej powiedział nam Konsul Generalny kiedy go odwiedzaliśmy. I tak mogłabym pisać bez końca, różne historie z pobytu na Podolu.
Byliśmy na trzech cmentarzach, wykonaliśmy kawał dobrej roboty, spotkaliśmy dobrych i otwartych ludzi, którzy obdarzali nas życzliwością i pomocą, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Wiemy, że nie wszędzie tak jest. Mieliśmy też czas na odpoczynek, zabawę.
Jestem bardzo dumna z młodych ludzi, z którymi pojechałam tam. Mimo trudu i wysiłku pracowali bardzo, bo wiedzieli dlaczego tam pojechali.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Lwowa, miasto oczarowało mnie swoim klimatem i atmosferą tam każdy dom mówi o Polsce, rozczuliła mnie całkowicie babcinka, która w charakterystycznym zaśpiewie mówiła do mnie po polsku.
Kresy zostają w sercu, chce się je poznawać coraz bardziej. Po powrocie zaczęłam czytać książkę Karoliny Lanckorońskiej Wspomnienia wojenne, którą rozpoczyna od wejścia sowietów do Lwowa. Tak zrodziła się we mnie miłość do historii zapomnianej.
Byliśmy na trzech cmentarzach, wykonaliśmy kawał dobrej roboty, spotkaliśmy dobrych i otwartych ludzi, którzy obdarzali nas życzliwością i pomocą, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Wiemy, że nie wszędzie tak jest. Mieliśmy też czas na odpoczynek, zabawę.
Jestem bardzo dumna z młodych ludzi, z którymi pojechałam tam. Mimo trudu i wysiłku pracowali bardzo, bo wiedzieli dlaczego tam pojechali.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Lwowa, miasto oczarowało mnie swoim klimatem i atmosferą tam każdy dom mówi o Polsce, rozczuliła mnie całkowicie babcinka, która w charakterystycznym zaśpiewie mówiła do mnie po polsku.
Kresy zostają w sercu, chce się je poznawać coraz bardziej. Po powrocie zaczęłam czytać książkę Karoliny Lanckorońskiej Wspomnienia wojenne, którą rozpoczyna od wejścia sowietów do Lwowa. Tak zrodziła się we mnie miłość do historii zapomnianej.
Bardzo wzruszające są takie odkrycia.
OdpowiedzUsuń