Jam zwyciężył świat

  W ostatnich tygodniach przeżywam wstrząs osobisty, związany z wydarzeniami dotyczącymi pedofilii w Kościele polskim. Zdążyłam się oswoić, że takowy w Kościele jest i dawałam temu wyraz niejednokrotnie na tym blogu.

 Nigdy nie uważałam, że o pedofilii nie powinno się głośno mówić. I nie ma takiego zadośćuczynienia, które mogłoby wynagrodzić wyrządzoną krzywdę dzieciom.

  Wstrząs mój był spowodowany samym zjawiskiem, jak i  tym, jak bardzo ten problem został wykorzystany na wielu płaszczyznach i w jak bezwzględny sposób...

   Oprócz dramatu ofiar zobaczyłam: bezradność biskupów, podział katolików, w tym kapłanów chcących nadążyć za mediami, triumf i nienawiść wrogów chrześcijaństwa oraz dezorientację, lęk i zagubienie zwykłych katolików z ulicy. Gorączkowe pytania ludzi: Co będzie z naszym Kościołem? Deklaracje o apostazji. Proroctwa końca. 
 I wreszcie, stwierdzenia, że wszystko zostanie ujawnione do bólu, bo to jest oczyszczenie. A tym którzy zdecydują się zostać, pozostaje wytrwać na tej drodze krzyżowej i chyba z tym najbardziej się utożsamiam. Uważam, że jest to czas wielkiej próby wiary, dla wielu katolików, a wytrwają w niej najwierniejsi.
  
  Pozostaje mi też mieć  nadzieję, że Ci którzy zdecydują się przyjąć święcenia kapłańskie, będą żarliwymi pasterzami, odważnie głoszącymi Ewangelię i nie idącymi na kompromis z  postępowymi poglądami,gotowi oddać swoje życie dla Ewangelii.  
  
   W  tym  trudnym  czasie, otrzymałam wiele uśmiechów Pana lub mówiąc językiem duchowym,  pocieszeń. Jednym z nich był  ksiądz emeryt, który mógł mieć ok 80 lat,nie mniej, który przychodził do mojego klasztoru z  mszą świętą. Był on balsamem na moje zbolałe serce. Codziennie rano z wielką pobożnością i miłością, sprawował mszę świętą, mówił krótkie wprowadzenia dotyczące Ewangelii, które zachwycały  mnie trafnością i głębią, przy tym był pełen humoru i optymizmu, którym nas zarażał. Co za szczęśliwie przeżyte życie, myślałam patrząc na niego zdumiona, jaki spełniony kapłan... Chociaż znam wielu dobrych, mądrych i pobożnych księży, ten wydawał mi się danym specjalnie na ten czas, aby mi zwrócić wiarę w kapłaństwo, poprzez żarliwość wiary, skromność, radość i autentyczność przekazu.
  
   Innym pocieszeniem jakie otrzymałam było Słowo Pana przeznaczone na dany dzień z Ewangelii św Jana np : Niech wasze serca nie będą wstrząśnięte, pokój zostawiam wam, nie tak jak daje świat,ja wam daję. Słowo to pokazywało mi potrzebę ufności w Boże prowadzenie, utrzymywania spojrzenia wiary, że Pan zatroszczy się o swój lud, że Jego drogi są inne niż nasze ludzkie kalkulacje i wyobrażenia o tym co powinno być i jak powinno być. On wyprowadza dobro z największego zła, bo zło zostało raz na zawsze już  pokonane na drzewie krzyża i chociaż czasem wydaje się, że ono triumfuje to ostatnie słowo nie należy do niego, ani do biskupów, ani kapłanów, ani wybitnych świeckich publicystów tylko do JEZUSA.
  To wam powiedziałem abyście pokój we mnie mieli Na świecie doznacie ucisku ale miejcie odwagę Jam zwyciężył świat J16,33  

                

Komentarze

  1. a czy jest jakieś inne pocieszenie dla ofiar?

    czy tylko, że Jego drogi są inne niż nasze kalkulacje, i trzeba ufać w Boże prowadzenie, bo Pan troszczy się o swój lud, a Jego wyobrażenia są inne niż to, co my uważamy, że powinno być (albo nie powinno)?


    ostatnio w czwartek usłyszałam na kazaniu, że tej calej pedofilii nie są wcale winni ludzie Kościoła, tylko masoni, którzy w ogóle z palca wyssali większość tych historii i biedny Kościół niewinnie oskarżają (mogę podać miejsce, datę, godzinę i nazwisko księdza, który to powiedział, a także nazwiska niektórych ludzi, którzy słuchali kazania z wyraźną ulgą, że ich ukochany Kościół jest czysty). wcześniej tyle razy słyszałam, że pedofilia to wymysł redaktorów gazet, a nadużycia seksualne są rzadkie i nie dzieją się u nas, a najwyżej na zachodzie (Europy, no może Polski...)Teraz coraz częściej słyszę, że to jest Boże prowadzenie i On lepiej wie, jak Kościół (i ofiary też?) prowadzić.

    Czy z tego wynika, że nadużycia seksualne są częścią Bożego prowadzenia i ofiara powinna Bogu dziękować za łaskę molestowania i czekać, aż wyprowadzi się z tego jakieś dobro? że Jego koncepcje są inne niż nasze, o może oznaczać, że jeśli ofiara nadużycia myśli, że została skrzywdzona, to Bóg tego wcale nie widzi jako krzywdę, tylko ma "inną" koncepcję tego w logice dobra, nie zla?

    Przepraszam, ale nie potrafię w to uwierzyć. Takie i podobne wypowiedzi z ambony są tylko kontynuacją krzywd dla ofiar molestowania w Kościele.

    OdpowiedzUsuń
  2. Absolutnie nie uważam ,że nadużycia są częścią Bożego planu, to czyste zło, które znalazło swoich zwolenników. I to jest dla mnie ból. Jednak ufam,że Pan zechce otoczyć miłością tych, którzy zostali skrzywdzeni, poprzez mądrych i dobrych ludzi. I o to go proszę. Mówiąc o Bożym prowadzeniu i jego planach mam na myśli Kościół,rozumiany jako wspólnota ludzi wierzących, bo ta krzywda dotyka wszystkich w Kościele, dotyka ich wiary. Dlatego trzeba prosić Pana aby dał nam głęboką wiarę i dobrych pasterzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. to co powiedzieć takim ofiarom?
    ja widzę z bólem, że nie umiem im pomóc. moje otaczanie miłością nic nie jest warte.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?