Królestwo moje nie jest z tego świata

Ludzi, Twarze, Człowiek, Kobiety, Oczy   Ostatnio dużo myślę o  świecie, chociaż Wielki Tydzień przypomina mi, że życie nasze na tej ziemi zmierza ku końcowi.
 Generalnie kocham życie, jego piękno, lubię  muzykę, sztukę, literaturę. Chociaż nie jestem znawcą w żadnej dziedzinie, jednak czerpię z tego piękna, pełnymi garściami, kocham przyrodę, zwiedzanie ciekawych miejsc i interesujących ludzi, mających coś zajmującego do powiedzenia, niekoniecznie o tych samych poglądach co moje, potrafiących zachować szacunek do czyiś przekonań i poglądów.

Świat jest pasjonujący i  zachwycający,  pod każdym względem i lubię jego  różnorodność postaw i poglądów, które w  ostatnim czasie bardzo się zaostrzają i polaryzują,  przez co  jedni od drugich wyraźnie się dystansują, żeby nie napisać, że  się zwalczają, bardziej lub mniej kulturalnie.

 
     Chrześcijanie są z tego świata jednak do niego nie należą .... Uczestniczymy w tej różnorodności, poglądów i postaw, a tym co nas łączy jest wiara w Jezusa Chrystusa.

  Wydaje się prawdziwym wyzwaniem, żyć pośród świata, a jednak nie ulec jego mentalności: władzy, sukcesu, popularności, rywalizacji, zadufania we własnych racjach, samorealizacji jako recepcie na szczęście, nowoczesności rozumianej jako podążanie za zjawiskami społeczno-kulturalnymi, w sposób bezkrytyczny i uznający je za konieczność epoki,  rezygnując w zamian z tradycyjnych wartości.
  
  Intelektualiści i ciemnota, postępowi i zacofani.
Kiedyś inteligencja wyznaczała kierunki w literaturze, sztuce, pomagała rozumieć i określać obecną rzeczywistość.  Przez inteligencję rozumiem, kulturę bycia i obycia, wiedzę wszechstronną i rozlegle zainteresowania, kogoś kto rozmawia, dyskutuje, przedstawia racje, nie chowa się wylękniony lub zwalcza z podziwu godną determinacją.
 Dzisiaj chociaż mamy wielu ludzi wykształconych,  to cierpimy na brak elity,  wolnej od uprzedzeń i zacietrzewienia ideologicznego, która miałaby realny wkład w kształtowanie szlachetnych postaw i dążeń, rozumianych jako budowanie dobra wspólnego.   

    Jak chrześcijanin ma znaleźć się w ogólnym chaosie pojęć i wartości, jak czerpać z tego co wartościowe nie zatracając świata wiary, żyjąc nadzieją i ufnością?

 W Polsce nasze myślenie o wierze jest ciągle masowe, myślimy liczbami i strukturami.
 Chociaż jestem zachwycona powstawaniem wielu nowych wspólnot  dynamicznie się rozwijających, to wydaje mi się, że  autentyczne życie wiarą rozpoczyna się od  jednostki. Wiele jednostek pokładających ufność w Panu, miłujących Go, tworzy wspólnotę Kościoła, w której się kształtuje i umacnia  życie  chrześcijańskie, tam uczymy się modlitwy, czytania Pisma Świętego, rozumienia go, uczymy się znaczenia i wagi praktyk sakramentalnych i wcielania wiary  w życie. 
 Aby nie popłynąć z prądem chaosu i pomieszania, konieczna jest wspólnota, która kształtuje i umacnia  wiarę oraz uczy nią żyć, w  niesprzyjających warunkach, delikatnie mówiąc. Nawet kiedy wewnątrz Kościoła spotykamy się z różnymi opiniami i poglądami, wspólnota daje nam wsparcie i przywraca  właściwe miejsce i znaczenie sprawom i ludziom.

  Nie ulegać światu, to nie ulegać nienawiści i gniewowi, przerywać łańcuchy zła, w tych miejscach w których to ode mnie zależy. Nie ulegać lękowi, że będziemy gorsi, wyśmiani, ciemni bo nie myślimy  jak przysłowiowi  wszyscy lub Europejczycy ale mamy odwagę być wiernymi Ewangelii. To  być życzliwym wobec tych, którzy mi nie są życzliwi, wybaczać tym, którzy mnie skrzywdzili i kochać pomimo wszystko.

 Czasami myślę, czy chrześcijanie mają prawo do obrony  poglądów, wymagania tolerancji dla siebie. Czy powinni w cichości serca wszystko przyjmować i znosić, a adwersarzy miłować z uśmiechem na ustach? Nie wiem, może to jest jakiś ideał dla mnie trudny do przyjęcia.

Jesteśmy tacy sami a jednak różni. Czy potrafimy to odkryć i tym żyć? Coraz bardziej kochając i wybaczając,  idąc do przodu z dumą i pokorą , że zwycięża Ten, który wszystko może. Jezus Chrystus, a jego królestwo nie jest z tego świata.



Dobrego Triduum Paschalnego życzę,  jeśli jeszcze ktoś tu zagląda. 
 

     

Komentarze

  1. jak zaglądają, można w chwilach załamania sprawdzić w statystykach :P. Ja tam zaglądam. I generalnie nie kocham świata, nie widzę w nim wiele zachwycającego. Oprócz przyrody może i mojej fontanny ostatnio. :P Życzliwa mogę być, "kochać" w sensie spełniania przykazań ok, ale żeby od razu "kochać" w sensie zachwytu? A za co? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie zachwytu... tak zwyczajnie za to, że jest. Dziękuję za komentarz i dodanie otuchy. Pozdrawiam serdecznie. Ze statystykami kiepsko ale nie upadam na duchu :-).

      Usuń
    2. zawsze można założyć, że jak więcej niż jeden w statystykach, to już dobrze. :)
      a czasem jest tak, że szczerze bym wolała, żeby wcale nie było. :(

      Usuń
  2. Zagląda, zagląda - a jakże:)
    Trudne jest to zadanie miłowania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trudne. Codziennie na nowo tego trudu doświadczam. Dziękuje bardzo za zaglądanie :-). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobre słowa, małe wspólnoty, spotkania w kaplicy lub w domu dodają skrzydeł, umacniają, naprawiają skrzywione ścieżki. Piękne to... To papież Benedykt, który nie był jeszcze papieżem, miał napisać, że wszystko zacznie się na nowo od małych grup.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?