Miejsce kobiety konsekrowanej

s.Józefa służy graniem.
Kiedy czytam o statusie sióstr zakonnych w Kościele naprawdę mnie to bawi. Pewna siostra mi powiedziała, że przyszło pismo, aby nie zatrudniać sióstr  w Kurii tylko osoby świeckie. Różnica polega na tym, że pracownikom świeckim płaci się godziwą pensję, a siostrom nie.
   I to mówi w zasadzie już wszystko, o roli zakonnicy w polskim kościele.
 Często zdumiewa mnie sposób mówienia do sióstr, niektórych kapłanów i dostojników kościoła, wyniosły i paternalistyczny lub  protekcyjno- litosciwy. No i to współczucie dla prac służebnych zakonnic....
  Może czasem w tych pracach służebynych warto mieć na uwadze, że są osoby, które lubią gotować, sprzątać, że różne mamy dary i że  żadna praca nie hańbi, a szacunek wobec ludzi, którzy wykonują pracę fizyczną, której ja nie umiem lub nie mogę wykonywać,  powinien być identyczny jak wobec człowieka, o wysokim statusie majątkowym i społecznym. 
 Ktoś kto czuje się doceniany i szanowany w tym co robi,  niezależnie czy sprząta, gotuje, czy uczy, wykłada czy piastuje wysokie stanowiska, może czuć się spełnionym i szczęśliwym. A ten kto jest bardziej dojrzały nawet wtedy kiedy go nie doceniają i nie zauważają nie biadoli. 
  Prace służebne są ważne i konieczne, to nie jest coś gorszego,  bez nich, trudno by nam się żyło i trzeba żeby je ktoś wykonywał.
  Opowiadała mi pewna Pani, która pracowała w Londynie jako opiekunka do dzieci i gospodyni domowa, ze faktycznie wychowywała  dzieci  pracodawczyni i dbała o nie jak własna matka, bo mama ich prowadziła firmę,  czuła się też w tej pracy doceniana i ważna, bo pracodawczyni ją wynagradzała hojnie i traktowała jak domownika.
  Może problem nie leży w pracach służebnych ale w naszym stosunku do nich i sposobie traktowania ludzi, którzy wykonują określone zadania. 
 I to my  sami sobie to robimy, bo tak jak wiemy co jest dla kogo dobre i lepsze w  taki sam  sposób myślimy o pracach służebnych.

 Dlaczego siostry , nie mogą pracować w kuchni i myć garów dlaczego ktoś zakłada, że nie mogą być w tym szczęśliwe? I wcale nie uważam, że powinny tylko to robić. Jedne gotują , inne sprzątają, jeszcze inne katechizują, wykładają, nauczają, prowadzą rekolekcje, czasem wymieniamy się w tych zadaniach i  pomagamy sobie. Z takich czynności składa się codzienne życie nie tylko z wielkich spraw.

 Moim skromnym zdaniem rola kobiety w Kościele jest o wiele szersza niż dostęp do stanowisk kościelnych i kształcenie zakonnic, które dzisiaj staje się czymś oczywistym. Nie chodzi też o  kobiety walczące o swoje prawa ale o  dostrzeżenie faktu, że szanując wkład kobiet w zwykle codzienne zajęcia, zyskujemy większą wrażliwość na to,  aby  usłyszeć, co mają do powiedzenia w kwestiach wiary, duchowości,  rodziny, potrzebujących, w szerokim tego słowa znaczeniu. Może czasem warto  zapytać siostrę, która gotuje i sprząta, jak ona przeżywa swoją relację z Panem Jezusem i drugim człowiekiem?

 Takie dywagacje o niewielkim zasięgu snuję, myśląc, że feminizm to akceptacja kobiecości,  żyjącej w relacji do Boga i drugiego człowieka, to gotowość do obrony takich wartości jak: miłość, współczucie, empatia, troska, służba i poświęcenie, to realizowanie tych wartości  codziennie od nowa, zmagając się z własną  słabością.
s.Maria Anna po ślubach wiecznych
s.Jadwiga w czasie świętowania Jubileuszu
Wszystkie zdjęcia wykonała s.Daria Klich osu

  

Komentarze

  1. dziękuję za ten wpis, szczególnie za definicje feminizmu. jestem za! tylko myślę,że możemy być mniejszością...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie jest być mniejszością....Dziękuję za komentarz. Pięknie są uszyte Twoje rzeczy, które zobaczyłam na blogu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?