Cmentarne wędrówki

   W moim mieście cmentarz jest trochę inny niż w Krakowie, Warszawie lub Nałęczowie. Jakiś inny klimat. Ludzie pod krzyżem zapalają znicze,  by upamiętnić swoich bliskich pochowanych w innych miastach i wioskach gdzie dzisiaj nie mogli być. Dalej grobowce żołnierzy poległych w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej,  niemieckich. Ktoś na każdej mogile zapalił znicz, mała dziewczynka podchodzi bliżej, aby się przyjrzeć ....
  Idziemy na groby naszych sióstr, ktoś nas pyta gdzie jest grobowiec dziecka utraconego, odwracamy się, a za nami rodzinka z czwórka niedużych dzieci podąża, w wymienionym przed chwilą kierunku...

 Szukam starych nagrobków z sentencjami...Nic. Grób przy grobie, wszystkie do siebie podobne, bogatsze lub uboższe, nieopodal kaplicy, piętrowe, groby w których  znajdują się urny, obok nich, ludzie siedzą na ławce. 
 Alejki ponumerowane i  piękne jesienne drzewa z których liście nie zdążyły jeszcze opaść. 
 Ludzie podążają z kwiatami i zniczami to w jedną, to w drugą stronę. Po drodze rozlega się hałas, grupa tak samo wyglądających ludzi, Cyganie lub Romowie jak ktoś woli, którzy mają tutaj  groby, zaznaczają swoją obecność, wśród anonimowego tłumu. 
 Pomodliłyśmy się za nasze siostry, na grobie siostry Józefy, która była dyrektorką naszej szkoły przez 36 lat,  pali się wiele zniczy, to wychowanki, znajomi i przyjaciele  pamiętają o niej.   

  Idziemy do grobu Pana Antoniego Sakowicza, człowiek znikąd, siostry z ulicy go wzięły,  w latach 80 kiedy był już w podeszłym wieku, nie było wtedy mody na ubogich, opowieść o nim niesie, że był w Armii Andersa, kiedy wrócił do Polski, nie miał nikogo, ani niczego, w tym żadnych dokumentów, mieszkał w naszym wielkim domu, w skromnych warunkach, gdzie siostry wystarały mu się o dokument tożsamości i rentę inwalidzką. Człowiek historia, którego nikt nie szukał. Zapalamy znicze zatrzymujemy się z modlitwą.
  
   Mijamy kolorowe groby pełne kwiatów i zniczy.  Proszę Pani czy dobrze idziemy do żołnierzy? Pytam starszą panią. Do akowców? Odpowiada mi pytaniem. Tak. Dobrze, tylko dalej jeszcze.   

 Stajemy przed kwaterą  gdzie bezimienne nagrobki oplecione są biało czerwoną. Na początku tablica informująca, kto tu leży i upamiętniająca starania o stworzenie tego miejsca.  

 To pomordowani żołnierze, którzy nie godzili się na Polskę komunistyczną, okupację sowiecką. Na tabliczkach napisane: zginął śmiercią tragiczną. Miejsce  upamiętnione po 1989 roku, na końcu  cmentarza, bo tam ich grzebano, po zamordowaniu. Skąd tu akowcy i inni żołnierze,  pytam siostrę historyczkę,  przecież tu ich nie było w czasie drugiej wojny.  Przewozili ich z innych więzień z Polski lub wyłapywali tych, którzy uciekali, aby nie być schwytanymi przez komunistów. 
Rodziny z dziećmi zapalają znicze pod tablicą. Wchodzę między groby,  jakbym chodziła po żywej historii.
 Na końcu kwatery pomnik  Terroru Komunistycznego w latach 1945 - 1956  mur, na nim tabliczki z imionami i nazwiskami młodych chłopców 25, 27, 30 lat. To ten kwiat młodzieży, który ocalał z Powstania i został wymordowany... Modlę się za nich z wdzięcznością, za ich odwagę, niezłomność i myślę, że historia ciągle nas dzieli....
  Cmentarze miejsca pamięci i historii. Moje myśli biegną do cmentarza w Nałęczowie, gdzie czytałam historię Polski, od Powstania Styczniowego, poprzez właścicieli ziemskich, znanych poetów i pisarzy oraz tablice upamiętniające pierwszą i drugą wojnę oraz walki po wojnie i czas solidarności.  

 Wychodząc z cmentarza rozmyślam:  Ziemie Obiecane. Ludzie wyrwani z obyczajów, tradycji, kultury, zerwane więzi pokoleń, ludzie  w poszukiwaniu lepszego jutra, budują  swoją historię,  zachowując pamięć o historii najnowszej.   
  




            
 
 
 

 

Komentarze

  1. Kocham cmentarze, kryją tyle dobra i świętości...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, doświadczam tam połączenia dwóch światów. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?