Kościół, który choruje

Serdecznie współczuję ofiarom tych nadużyć i modlę się za nich. Uważam, że nie tylko ofiary potrzebują pomocy ale również wierzący, którzy przeżywają swoją wiarę na serio, potrzebują umocnienia od swoich pasterzy i liderów wspólnot, aby stanęli przy nich i rozmawiali z nimi o tych trudnych wydarzeniach. Nie tylko jest potrzebna informacja, co, gdzie i kiedy się wydarzyło, lecz również to, aby mówić czym jest Kościół i dlaczego warto w nim być, co to znaczy należeć do Kościoła dzisiaj. Konieczne jest zapraszanie ludzi do modlitwy i postu w intencji Kościoła i kapłanów, wydaje mi się, że potrzebny jest nowy sposób bycia z wiernymi, nie pełen władzy i urzędu lecz pokory, aby wierni nie czuli się opuszczeni w tej godzinie próby i zdradzeni jeszcze bardziej.
Uczeń z pierwszej liceum napisał pytanie na kartce Pedofilia w Kościele? Czemu? No właśnie, czemu? Nie mam odpowiedzi, bo każda wydaje mi się niewystarczająca. Od lat staram się młodym wyjaśniać Kościół, przy okazji tłumacząc różne grzechy ale tego nie umiem .... Nie chodzi o instytucję, chodzi o kapłanów, sprawujących Święte Tajemnice w imieniu Chrystusa, który żyje w Kościele, jak to powiedzieć młodym ludziom, w obliczu tego co się dzieje, czy będą w stanie uwierzyć? Czy mogę milczeć na religii na temat tego co jest trudne? Czy stać nas na to aby milczeć przed wiernymi? Czy Jezus by tego chciał?
Będąc niedawno u lekarza wysłuchałam tyrady na temat Kościoła, zakonnic w Irlandii i księży pedofilii, poczułam się sponiewierana i niesprawiedliwie potraktowana ale w końcu należę do tego Kościoła to i mnie się należało. Przyjęłam i wyszłam.
Wierzę, że Kościół, który choruje, jest ciągle tym miejscem w którym żyje Chrystus, że nie jest to choroba śmiertelna, że przyjdzie też czas rekonwalescencji ale wtedy będzie to już inny Kościół.
Jak byłam dzieckiem, Mama uczyła mnie czym jest dobro i zlo, Jezus i zły duch. Nie każdy grzech jest inicjatywą człowieka i jego potrzebą. Wierząc w Jezusa, wierzę też w istnienie szatana i czerpie siły do walki z nim właśnie z Bożego wsparcia. Ufam, że słabość człowieka czyni go podatnym na podszepty złego i jego skłonność do grzechu. Czasem takie proste wydaje się prześledzenie drogi ludzkiego błędu. Porusza Siostra tematykę ciężkiego grzechu, i to dodatkowo w świetle hierarchów Kościoła. Ale nie wydaje mi się to innym problemem niż tematyka grzechu w człowieku. Żądamy, żeby Ci którzy prowadzą nas w Chrystusowym Kościele, byli nieskazitelni na Jego podobieństwo, zapominamy, że każde doswiadczenie, nawet tak bolesna rana na ukochanym Kościele, współtworzonym również przez nas, jest dla nasza drogą do zbawienia. Możliwością do niesienia pomocy, milosierdzia i wybaczenia. Nawet jeśli możemy ofiarować je tylko wspierając tych ludzi w udźwignięcia konsekwencji swoich czynów. Szczęść Boże!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten głos. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń