Serce Jezusa źródło życia i świętości
Jeszcze tak długiej przerwy w pisaniu bloga nie miałam od początku istnienia bloga. Nie pisałam, nie dlatego, że brakowało mi tematów ale dlatego, że wielość wydarzeń, była tak pochłaniająca, że trudno było znaleźć czas na pisanie.
Tak, tak, w zakonie też tak bywa....Realizowałam w życiu popularną maksymę: w krótkim czasie przeżył wiele.
Tak, tak, w zakonie też tak bywa....Realizowałam w życiu popularną maksymę: w krótkim czasie przeżył wiele.
Jednak Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, przywraca właściwe proporcje sprawom i rzeczom. Dzisiaj myślę o tym, że kiedy biegniemy do Miłości Boga, oczekujemy wszystkiego co dobre, piękne i przyjemne, a jednak Bóg objawia nam swoją miłość w ranie Swojego Serca i cierpieniu krzyża. Otwarty bok Zbawiciela, otwarte Jego Serce przez cierpienie....
Lubimy postrzegać życie według naszych oczekiwań i pragnień, jesteśmy rozczarowani i nieszczęśliwi, kiedy nie odpowiada ono temu czego byśmy sobie życzyli. Jednak to co sprzeciwia się naszym dążeniom i realizacji, też jest Miłością Boga. Łatwo się pisze gorzej się żyje.
Miałam okazję doświadczać takiej miłości ostatnio, kiedy będąc z dużym bólem na pogotowiu ratunkowym, oczekiwałam na przyjęcie, pan działający we flegmatycznym tempie, uprzejmie mnie informuje, że muszę jeszcze podpisać zgodę o przetwarzaniu danych osobowych.
Moja odpowiedź brzmiała: Wszystko podpiszę byle by już ten ból zniknął. W tym samym momencie uświadomiłam sobie co powiedziałam i zobaczyłam jak łatwo pryskają ideały i wartości, kiedy się cierpi. Jak wierność jest nieoczywista w chwili próby. Jakim trzeba być człowiekiem by dochować wierności w obliczu cierpienia? Co trzeba mieć w sercu? Pomyślałam wtedy o tych, którzy zdradzali, torturowani i jak łatwo wiemy co powinni zrobić i jak się zachować. Człowieka poznajemy nie w chwili powodzenia i zaszczytów i wyróżnień ale w obliczu próby, cierpienia, kiedy nikt już się nie kłania, a zostaje bezsilność.
Uznać cierpienie jako nieodłączną część życia, jest koniecznym warunkiem bycia szczęśliwym.
Moja odpowiedź brzmiała: Wszystko podpiszę byle by już ten ból zniknął. W tym samym momencie uświadomiłam sobie co powiedziałam i zobaczyłam jak łatwo pryskają ideały i wartości, kiedy się cierpi. Jak wierność jest nieoczywista w chwili próby. Jakim trzeba być człowiekiem by dochować wierności w obliczu cierpienia? Co trzeba mieć w sercu? Pomyślałam wtedy o tych, którzy zdradzali, torturowani i jak łatwo wiemy co powinni zrobić i jak się zachować. Człowieka poznajemy nie w chwili powodzenia i zaszczytów i wyróżnień ale w obliczu próby, cierpienia, kiedy nikt już się nie kłania, a zostaje bezsilność.
Uznać cierpienie jako nieodłączną część życia, jest koniecznym warunkiem bycia szczęśliwym.
Posiadam nadzieję, że biegiem czasu dojrzewamy do tego, aby cierpienie uznać jako część naszego życia, aby łączyć je z Krzyżem Chrystusa , tym najwyższym wyrazem Miłości. Nie jestem zwolennikiem szukania cierpienia ale przyjmowania go z wiarą w palny Boże w naszym życiu, co jest niezwykle trudne.
Serce Jezusa - pełne majestatu, źródło życia i świętości, gorejące ognisko miłości. Ucz nas akceptacji dla trudów, przeciwności i cierpienia w naszym życiu z przekonaniem, że Twoja łaska przezwycięża wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz