O modlitwie do Jezusa cz.II.

  Kontynuując wątek o modlitwie, chciałabym odnieść się do faktu, że modlimy się do Jezusa.

 Nigdy wcześniej nie rozumiałam tak jasno, że często mamy problem z modlitwą, bo modlimy się do jakiegoś Boga i sami naprawdę nie wiemy do kogo, do tego nic nie czujemy i łatwo się zniechęcamy.
  Jednak to w  Jezusie, spotykamy Ojca i Ducha Świętego, czyli całą Trójce Świętą.

  Abyśmy mogli pozostawać z kimś w relacji 
( mam na myśli modlitwę), potrzebujemy tego Kogoś poznać, być Nim.
 Jezusa najłatwiej  poznać, czytając Pismo Święte, a konkretnie, Ewangelie, bycie przy Słowie Bożym, ze Słowem Bożym, bycie z Jezusem, smakowanie Słowa, rozmiłowanie się w Słowie...Niezależnie od uczuć.
Praktyka czyni mistrza, jak mówi stare porzekadło, stąd potrzeba systematyczności w czytaniu Pisma Świętego, aby rozmiłować się w Jezusie, który jest Słowem.

  Czytając Ewangelie poznajemy Jezusa jako kogoś pełnego miłości i współczucia, wychodzącego na przeciw ludzkiej biedzie i grzechowi, widzimy jak zachęca nas do przebaczania zawsze, jak uczy nas miłości nieprzyjaciół, bezinteresowności całkowitej aż po krzyż, służby i zaparcia się siebie, w kochaniu drugiego człowieka. Ten  sam Jezus doświadcza gniewu, lęku i bólu. Taki jest nasz Bóg. Bliski i daleki w swojej świętości.

   Chodzi o to, aby odkryć Jezusa osobiście w modlitwie, aby odnaleźć Go w swoim życiu, zaprosić  do swojego życia, takiego jakim ono jest dzisiaj, aby tam Go spotkać. 
  
  Stając przy  Bogu, poznanym w Ewangelii,  z otwartym sercem, konfrontujemy się z naszym życiem, jesteśmy zapraszani, aby spojrzeć na siebie w prawdzie, na to kim my jesteśmy, z całą  naszą dwuznacznością, niedojrzałością i grzechem, bo  jak mówią znawcy życia duchowego, nie możemy, naprawdę kochać innych i Pana, jeśli nie będziemy znali siebie, nie po to, aby się odrzucić, potępiać lecz, aby znaleźć uleczenie i ukojenie w Panu Jezusie. 

 To jest pokora chrześcijańska, wiedzieć, że jestem człowiekiem słabym, grzesznym ale zbawionym, kochanym przez Boga samego, dlatego zdolnym do wielkich rzeczy.

  Tego uczy nas Jezus na modlitwie,  odkrywania miłości Boga do grzesznika i tego kim jest Ten Bóg. Naszym zadaniem jest pozwolić się Bogu kochać.
  On poprowadzi nas na drogach naszego życia, może nie zawsze tak jak my sobie zaplanujemy, wymyślimy, wymarzymy ale  On będzie zawsze przy nas, ze swoją Miłością, inny, zaskakujący, piękny, bliski i daleki. Jezus Chrystus nasz Pan i Zbawiciel
  Tak więc, Bóg jest w nas, w najgłębszym wnętrzu naszej istoty. Obecny, żywy, kochający i działający. Tam nas wzywa. Oczekuje nas właśnie tam, abyśmy się z Nim zjednoczyli.     
 Sto listów o modlitwie. Henri Caffarel

   
   

   

Komentarze

  1. Odnalezienie drogi do Boga jest wierzchołkiem góry lodowej, ponieważ po znalezieniu tej drogi jest przed człowiekiem wiele, bardzo wiele do zmienienia w swoim życiu. Ja cały czas się uczę jak czerpać z tej miłości i jak stawać się coraz lepszym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem czy to wierzchołek góry lodowej, może odnalezienie Słońca...Pan Jezus jest wobec nas cierpliwy i tak czeka na nasze zmienianie się.Jemu nie chodzi o zmianę ale o prawdziwe kochanie. Dziękuję za komentarz. Zajrzałam na bloga, bardzo ciekawy.

      Usuń
  2. Jeżeli kogoś kochamy, to chcemy jak najwięcej z nim przebywać, rozmawiać, opowiadać mu o swoich radościach i troskach, słuchać go... skoro tego pragniemy w relacji z drugim człowiekiem, to czyż z Bogiem nie powinniśmy częściej, więcej, szczerzej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, za te mądrość i subtelność.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki. To takie ważne. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  5. "Mówił dziad do obrazu, a obraz ani razu." Hmm...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od obrazu do rzeczywistości, od wyobrażenia do rozczarowania, od ST do NT, taką drogę przebywamy zawsze, tam i z powrotem. Niedojrzałość i dojrzałość, wiara i niewiara idą razem i stąd zapewne ta dwuznaczność, grzech. Czy może Siostra powiedzieć, że nigdy nie przeżywa/ła wątpienia w wierze?

      Usuń
    2. Często przeżywam pytania dotyczące wiary ale nie fakt,że Boga może nie być... W młodości, miałam swoją drogę do wiary pełną wątpliwości.

      Usuń
  6. Tak. "Ten, który wypełnia Sobą świat, jest w nas"

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda na to, że Jezus jest w nas tak blisko, że Go nie widzimy, potrzebujemy relacji, dystansu. Aha! to dlatego mamy nie zajmować pierwszych miejsc, bo z dystansu widać lepiej, bardziej obiektywnie możemy ocenić własne znaczenie.
    (Mt 6,5-15)

    OdpowiedzUsuń
  8. piekna nauka Siostro. Moge dodac jedynie Amen. i to wlasciwie po kazdym zdaniu. Szkoda tylko , ze tak czesto zapominam ze Bog jest we mnie i ze mna ZAWSZE - w tej chwili napelnia mnie to ogromna radoscia az laptop podskakuje - jednak sa chwile kiedy zycie przytlacza i zamotana obowiazkami poprostu gubie ten najcudowniejszy fakt....do momentu refleksji...dzieki Siostro. Pozdrawiam Wandzior

    OdpowiedzUsuń
  9. "W modlitwie spotykam się nie tylko z Bogiem, lecz także w nowy sposób z mymi braćmi i siostrami. Kiedy modlę się za jakiegoś innego człowieka, widzę go nowymi oczyma. Pozbywam się swoich uprzedzeń i patrzę na niego oczyma Boga. To sprawia, że znajduję się w nowej relacji z nim." Anselm Grun

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?