Wartość celibatu

Foto: Pexels
  Księża nie żyją tak jak myślicie... donosi jeden z nagłówków popularnego portalu internetowego i o czym traktuje? O braku celibatu wśród księży....Na  portalach internetowych, co jakiś czas czytam sensacje o braku wierności wśród księży lub o powszechnym homoseksualizmie wśród nich lub zakonnicach niewolnicach. Tym jednak co mnie niezwykle irytuje jest fakt, że piszą to byli klerycy lub byli księża, jako ci najbardziej wiarygodni, bo znający problem od podszewki...
  Nie mam zamiaru twierdzić, że  wszytko jest pięknie, bo gdzie są ludzie tam są problemy ale żadna rzeczywistość nie jest jednowymiarowa....
   Dzisiejszy świat zwariował na punkcie seksu, przekroczył już chyba wszystkie możliwe granice, począwszy od ubioru, a skończywszy na zachowaniach międzyludzkich i teraz może się zachłystywać swoją wolnością od wszystkiego....
 Dziwne, że często ludzie, którzy przekroczyli wartości przez siebie wcześniej wyznawane rozliczają innych z łamania ich...
Uczestniczę w postępie ludzkości, polegającym na zanegowaniu wszystkich wartości, poza tymi, które wyznacza człowiek sam sobie, aby było przyjemnie mu żyć.
  W tym kontekście zachowanie wstrzemięźliwości seksualnej, wydaje się być absurdalne, dlatego coraz częściej się mówi, że niemożliwe jest takie życie.
 To, że coraz trudniejsze to na pewno, w powszechnym klimacie hedonizmu i przyzwolenia społecznego na wszystko, w imię postępu, trudno jest mówić i myśleć w kategoriach rezygnacji z siebie, z egoizmu, z przyjemności, z przynależnych praw, czasami mam wrażenie, że doświadczanie przyjemności jest miernikiem poczucia szczęścia ale czy jest to prawdziwe szczęście, czy tylko chwilowe dobre samopoczucie, to już inny temat.
Problem ten dotyka wszystkich, niezależnie od powołania i pełnionej roli , bo zjawiska społeczne i kulturowe dotykają każdego z nas.
 To co chciałabym napisać, to, że wstrzemięźliwość seksualna  wybrana ze względu na Jezusa, na Królestwo Boże, staje się szczególnym znakiem sprzeciwu wobec świata, bo ukazuje, że są wartości wyższe niż przyjemność, używanie,  dla których warto zrezygnować z tego co dobre i piękne, na rzecz jeszcze większego dobra, czyli samego Boga w służbie drugiemu człowiekowi, że wyrzeczenie i nieraz trud, mają swoją wartość, że można być szczęśliwym, nie zakładając rodziny z wyboru, a żyjąc dla Boga i innych.
Któż z nas nie zna księży i sióstr oddanych sprawie Bożej i tracących swoje życie dla Ewangelii i drugiego człowieka? Nie piszemy i nie mówimy o tym, bo wydaje nam się, że tak musi być, że  to normalne....
  Życie w czystości uzdalnia nasze serce do oddania siebie całkowicie Bogu i człowiekowi w miłości i radości ale stawia nam też wygania,  aby być wiernym podjętym ideałom, powinniśmy  siebie ograniczać, co do stylu życia, bywania, używania i relacji, brak ascezy w tym względzie powoduje brak wierności. Dużo mi dało  stwierdzenie kardynała Ratzingera, że łamanie celibatu jest wynikiem braku wiary...  Coś w tym jest, troska o wzrost w wierze, o coraz głębszą relację z Panem, jest konieczna aby żyć w wierności.
   Kiedyś rozmawiałam z pewnym małżeństwem, które dawało świadectwo 25 lecia życia małżeńskiego. Śmiejąc się mówili, przyślijcie do nas każdego księdza, który ma kryzys i tęskni za życiem małżeńskim, powiemy mu ile kosztuje wymagań od siebie i wyrzeczeń udane i trwałe małżeństwo.      
    Celibat, czystość, ma głęboki sens i znaczenie i być może będzie coraz mniej ludzi, którzy będą decydowali się na takie życie ale warto pamiętać, że tych których Pan wzywa do swojej służby uzdalnia też do takiego życia, czyli daje potrzebne dary i łaski do wytrwania. I myślę, że często świętość z grzesznością idą obok siebie, jednak tym co zwycięża, jest Świętość.             
   
   

Komentarze

  1. znaczy tak. z praktyki życiowej zauważam, że celibat obśmiewają zwykle ci ludzie, którzy sami mają na bakier i z wiernością, i z czystością. Ci, którzy na bakier nie mają, częściej znane im przypadki niewierności (czy małżeńskiej, czy zakonnej, czy kapłańskiej.... etc) opłakują, nie obśmiewają.

    Oczywiście, przypadki są. Prawdziwe statystyki poznamy na sądzie ostatecznym.

    Mam szczęście żyć pomiędzy moimi zamężnymi siostrami, z których jedna jest matką szóstki dzieci, druga dwójki, w tym syna-autystyka. Wiem, że oplatanie, że życie w celibacie jest trudniejsze niż życie małżeńskie, jest oplataniem.

    Da się? Jak się ma charyzmat (=powołanie) i współpracuje się nieustannie z Łaską, to się da.
    Generalnie myślę, że ten charyzmat = Łaska = powołanie koniec końców sprowadza się do miłości. Powołanie to miłość w czystej postaci. Czy to miłość moich sióstr i ich mężów (i potem dzieci), czy moja i Jego.

    Wartość celibatu. Tak, wartość znaku. Także znaku tego, że Bóg Jest i jest Osobą. Też wartość ofiary (każda miłość ma wartość ofiary).

    Ale. Nie gubmy się tak bardzo w rozważaniach nad wartością. Bo.
    To tak jak moja jedna czy druga siostra dopóki jest kochana i kocha to nawet przez sekundę nie będzie się zastanawiać, czy i jaką ma wartość jej bycie dla męża, dla jednego, drugiego czy szóstego dziecka, tak? I najmniejszego wrażenia nie będzie na niej robiła kolejna plotka czy artykuł o wzroście wskaźniku rozwodów czy skandalach seksualnych w małżeństwach czy pseudomałżeństwach. Plotka rozsiewana zwykle też przez tych, co z wiernością mają na bakier, w celu łatwym do odgadnięcia.

    Ergo: jak zwykle wszystko zaczyna się w miłości i dąży do miłości.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dużo mi dało stwierdzenie kardynała Ratzingera, że łamanie celibatu jest wynikiem braku wiary..." Myślę, że kardynałowi Ratzingerowi zapewne nie chodziło o jakąś tam wiarę religijną, ale sensu stricto wiarę nadprzyrodzoną, bo tylko taka jest w stanie sprostać wyzwaniu celibatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czym się rożni wiara religijna od nadprzyrodzonej?

      Usuń
    2. Dobre pytanie, nad którym chyba warto się pochylić. Tymczasem, przyszło mi z odsieczą zdanie z dzisiejszej Ewangelii...

      "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych."(Mt 22,14)

      Usuń
    3. Miałem na myśli wiarę religijną jako pewną ideologię, natomiast wiarę nadprzyrodzoną rozumiem jako wiarę w zmartwychwstanie Chrystusa. Oczywiście, wszyscy oficjalnie wyznajemy taką wiarę, ale przecież Bóg patrzy w serce. Św. Paweł pisze w 1 Kor 15,14:

      "A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara."

      Usuń
    4. Według mnie, nie istnieje coś takiego jak wiara jako ideologia, wiara jest wiarą w Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego,który żyje i działa dzisiaj.

      Usuń
    5. W sensie ścisłym pewnie nie istnieje, ale ideologia religijna lubi się przebierać... (Mt 22,11)

      Usuń
    6. ...dodałbym tylko, że niczyją winą jest brak wiary, jak czytamy w Ewangelii Króla szczególnie mierzi/boli podszywanie się pod kogoś kim się w rzeczywistości nie jest. Myślę, że Królowi chodzi przede wszystkim o prawdę serca za którą nikogo nie potępi, wręcz przeciwnie miłosiernie przygarnie.

      Usuń
    7. Na prawdę serca składa się wierność i jestem pewna,że Pan nikogo nie chce potępić ale brak wierności jest brakiem wierności i czy zawsze można ją łatwo usprawiedliwić to już inna kwestia...

      Usuń
    8. Zgadzam się z Siostrą, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu, bo to jest punkt wyjścia, bez tego nie ruszymy z miejsca. Jeśli zaś chodzi o wierność to przypomniałem sobie, że wierny jest przede wszystkim Bóg, a człowiek? no cóż, „Koń, jaki jest, każdy widzi”, dlatego uważam, że nie ma się co spinać, sami nie sprostamy ideałom, a wszystko co możemy zrobić, to upaść na kolana i zapłakać...

      Usuń
    9. Nie o spinę chodzi ani o nadmierny luz...Pozdrawiam.

      Usuń
    10. Tak, tak, chciałbym tylko dopowiedzieć, że łaska Boża, łaska zmiłowania jest odpowiedzią na naszą bezsilność, bezradność i zwątpienie, a nie nagrodą za zasługi, jak często lubimy myśleć.
      Dobrego dnia

      Usuń
  3. > Myślę, że Królowi chodzi przede wszystkim o prawdę serca za którą nikogo nie potępi, wręcz przeciwnie miłosiernie przygarnie.

    Acha, czyli ewangelia brzmi:
    "przyjacielu, jakżeś tu wszedł nie mając stroju weselnego?"
    "oj bo Wiesz, ja w ogóle nie mam stroju weselnego i nie zamierzam go nakładać, taki autentyczny jestem, no"
    "to witaj, autentyczny syneczku, jedz, pij i baw się dobrze, nie krępuj się, nic nie musisz nakładać, bądź sobą"

    hmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, jak nie będziemy udawać to Król nas sam odzieje widząc, że niczego nie ukrywamy, że tacy nadzy jesteśmy.

      Usuń
    2. Proszę czytać ze zrozumieniem. Proszę przeczytać jeszcze raz. Jeśli twierdzimy rzeczy przeciwstawne, to ktoś NIE MA racji. Proszę nie stosować durnej wszechtolerancji o tym, że wszyscy mają rację.

      NIE MAJĄ RACJI ci, którzy twierdzą, że Król przyjmie nieubranych na uczcie, bo będą mówić, że to jest ich autentyczność i ubierać się nie mają zamiaru. Ewangelia twierdzi, że Król nagich (i autentycznych) wywala na zbity pysk.

      Dlatego trzeba pozwolić ubrać się wcześniej. Tak przynajmniej jest w ewangelii, która ja znam. I którą też warto ze zrozumieniem czytać, razem z komentarzami* , jeśli się nie chce na zbity pysk na golasa z uczty wylecieć i zgrzytać zębami.
      _________________________

      * w komentarzu jest, że to Król _musiał_ zapewnić stroje weselne, bo przecież ludzie z ulicy ich nie mieli, wiadomo. Ale. W strój weselny trzeba się ubrać zawczasu. Na uczcie nie da się paradować na golasa. Bo za to się wylatuje. Na uczcie Król już nie ubiera.
      On ubiera wcześniej. Trzeba wcześniej, zanim się stawisz na uczcie, pozwolić się ubrać (wtedy twoją autentycznością jest: Król mnie ubrał, a nie jestem nieubrany).

      I na tym kończę rozważanie o zbawieniu z Łaski i/lub z uczynków. :P

      Raz jeszcze uprzejmie proszę o czytanie ze zrozumieniem. Głównie ewangelii, nie mnie. Czytanie z uprzednim zaprogramowaniem na to, co chcę zrozumieć, prowadzi do kłamstwa.

      Chyba, że ktoś chce wylecieć z uczty na te gołe zęby, nic mi w sumie do tego.

      Usuń
    3. No dobrze, to przeczytajmy Ewangelię raz jeszcze. Zauważ, że Król zaprasza tych zawczasu ubranych, a oni przyjść nie chcą, wymawiają się, każdy z nich ma jakiś "obiekt zastępczy". W desperacji Król zaprasza wszystkich, złych i dobrych. Czy myślisz, że każdy z nich był ubrany?

      Usuń
  4. Droga Siostro! W swoim juz dosc dlugim zyciu poznalam wielu kaplanow i wiele siostr zakonnych. Moi rodzice - mimo b.skromnych warunkow zyciowych - czesto zapraszli ksiedza z parafii na herbate i domowe ciasto. Dla nas dzieciakow - zawsze to byla ogromna frajda. Zwyczaj ten wprowadzilam w swojej rodzinie chos przy piatce dzieci nie zawsze moglismy ugoscic ksiedza czy siostre zakonna tak jakbysmy chcieli, czesto to byly jedynie nalesniki i kakao....Ze spotkan tych zawsze wynikalo jakies dobro - czasem jedno zdanie czy slowo ktore zapadalo gleboko w serce. Usmiecham sie do tych wspomnien bo ci kochani, wartosciowi ludzie przychodzili do nas by troche ogrzac sie rodzinnym cieplem, pofiglowac z dzieciakami, odsapnac po meczacym dniu w szkole itp.Ta niezdrowa nagonka na osoby duchowne, wytykanie najdrobniejszych bledow, naglasnianie czesto jednostkowych nielicznych potkniec - mysle ze to chec umniejszenia wlasnej grzesznosci. pogmatwanego zycia. w/g mnie celibat jest darem, swiadomym wyborem osoby oddajacej cale swoje zycie Bogu. jest darem od Boga /laska/ i darem dla Boga /rezygnacja z rodziny/. Trudne? Pewnie ze tak . A w malzenstwie latwo? Tez trudno. Pamietam zdanie jednego ksiedza - pamietaj ze najgorszy nawet kaplan /nawet lajdaczyna czy pijaczyna/ ma moc otrzymana przez Boga, by odpuscic ci grzechy....Prawda, Stad tez moi bliscy i troche dalsi wiedza ze przy mnie na zadnego ksiedza ani na zadna siostre zakonna nie moga niczego zlego powiedziec, moga jedynie sie pomodlic. Pozdrawiam Wandzior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wydaje mi się,że o takie mądre wsparcie często chodzi. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Do tych, co kamieniami rzucają: jeśli wiecie, że są słabi księża- to za nich módlcie...
    Znam dziesiątki wspaniałych Kapłanów i Sióstr, ale o tym portale internetowe naszpikowane wyuzdaniem, nie piszą...

    OdpowiedzUsuń
  6. > No dobrze, to przeczytajmy Ewangelię raz jeszcze. Zauważ, że Król zaprasza tych zawczasu ubranych, a oni przyjść nie chcą, wymawiają się, każdy z nich ma jakiś "obiekt zastępczy". W desperacji Król zaprasza wszystkich, złych i dobrych. Czy myślisz, że każdy z nich był ubrany?

    Na tej zasadzie: Dlaczego zakładasz, ze ten, kto idzie na pole albo do kupiectwa, ma na sobie szatę godową? To by było równie głupie założenie jak założenie, że w szaty godowe ubrani są ludzie zbierani z ulicy.

    Dlaczego Król wywalił (bo wywalił, to jest wyraźnie napisane) na pysk tylko jednego, który nie był ubrany, jeśli zakładasz, że wielu było nieubranych? Czy takie myślenie nie oskarża Króla o niesprawiedliwość?


    Król zaprasza złych i dobrych, ok, ale ubiera ich przed wejściem na salę (czyli przed śmiercią). Jeśli umierasz nagi (bez szaty Łaski), to nie wejdziesz, tylko cię wywalą.
    Szata Łaski jest szatą Łaski, szatą Daru dla dobrych i złych. To Król ubiera. Ale. Ubiera za życia, nie po śmierci (przed wejściem na salę, nie po wejściu), a człowiek ma uprzejmie pozwolić się ubrać i uprzejmie się z tej szaty nie rozbierać, zanim umrze.
    Bo jak się nie pozwoli ubrać albo jak się rozbierze, to wyleci na wspomniane gołe zęby.

    Ja nic nie zakładam, ja czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przenieście tę polemikę na teren prywatny. Serdecznie zachęcam.

      Usuń
    2. Przepraszam, wiem że korzystamy tu z gościnności Siostry, ale proszę mnie nie wydawać na pastwę tej Baby o ciętym języku, która nic nie zakłada :-) erunandelincë, Ciebie też przepraszam.

      Usuń
    3. Nie wydaje Cię na żadną pastwę, żadnej babie ale skończcie już, bo to prowadzi donikąd :-).

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?