Kochać to co stare, podążając za tym co nowe


   Kiedy człowiek jest młody wydaje mu się, że wszystko   zaczyna się od niego, że będzie tworzył nowe i  zmieniał to, co stare, z zapałem podejmuje nowe wyzwania myśląc, w duchu: teraz będzie o wiele lepiej, nowocześniej. I może taki jest przywilej młodości....
  Nabierając doświadczenia, widzi, że nie jest znowu taki nowatorski jakby chciał, że pewne rzeczy były już przed nim, a jak jest uczciwy to musi powiedzieć, że ci wcześniej robili to często  lepiej, szybciej, byli bardziej odważni, twórczy, bezinteresowni, on jest nowatorski  tylko w niektórych elementach, o ile jest. Ponieważ prawdziwi reformatorzy zdarzają się bardzo rzadko.

   Zawsze mnie zdumiewał mnie fakt, dlaczego młodzi w pewnym gimnazjum,  bardzo lubili słuchać opowieści świadków i prosili aby ich zapraszać. A kiedy zaczynałam opowiadać przykłady życiowe minione, słuchali z otwartą buzią.
  Tradycja, historia, daje nam poczucie przynależności do czegoś więcej niż my sami, daje nam możliwość uczestnictwa, w tym co dawne, uczy nas dumy i miłości do wieków minionych.

 Bardzo mocno to odczułam, kiedy czytałam o szkołach urszulańskich w dwudziestoleciu międzywojennym, miałam wrażenie, że to wszystko było wczoraj, a duma, zaciekawienie i radość oraz świadomość, że zmagano się z podobnymi problemami na sposób swojej epoki,  wydawały mi się czymś naturalnym i bardzo życiodajnym...

  Myślę, że coś podobnego jest w  tworzeniu drzew genealogicznych, odkrywaniu historii własnej rodziny, rodu lub dbania o zdjęcia i pamiątki rodzinne, w powstawaniu muzeów i pomników. 
W ten sposób tworzymy pamięć, o czasach minionych, z których czerpiemy siłę do czasów obecnych. 

 Odrzucając bezrefleksyjnie to co było, pozostajemy wykorzenieni, bez punktu odniesienia i nie mamy na czym budować, brak przynależności do tradycji, kultury i historii, swoich małych i wielkich miejsc, czyni nas sierotami, wyobcowanymi lub ludźmi niewiele rozumiejących, z tego co dzieje się tu i teraz, zadufanych we własny geniusz lub postęp ludzkości.

  Nie chodzi o to, aby być niewolnikiem  tradycji,  kurczowo się jej trzymając jako jedynej słusznej prawdy lecz, aby znając i szanując tradycję i kulturę, być otwartym na wyzwania współczesności, podążać za postępem, jak mawiały wybitne urszulanki w dwudziestoleciu międzywojennym, nie zatracając tego co jest istotą, ponieważ często w imię postępu, tracimy istotę i wyrazistość, starając się za wszelką cenę upodobnić do nowoczesności, nie pytając o sens i znaczenie, tego co przyjmujemy. 

 Czerpać z bogactwa minionych pokoleń, z odwagą podążając naprzód, rezygnując z tego, co zbyt nas ogranicza, w ufnym pełnieniu naszych zadań życiowych i społecznych, odpowiadając na potrzeby współczesnego człowieka i świata, w łączności z minionymi wiekami, na nowy sposób, możemy tutaj użyć słów świętej Anieli Merici interpretując je w szeroki sposób: Trzymajcie się starodawnej drogi Kościoła i żyjcie życiem nowym.


  
Obóz harcerski w dwudziestoleciu międzywojennym. Uczennice urszulańskie. Autor zdjęcia nieznany.

Komentarze

  1. Jak bardzo się zgadzam... Chyba nie da się jasno patzreć w przyszłość (i zarządzać teraźniejszością) bez śwadomości tego co było.

    No i zawsze warto sprawdzić czy nasz genialny pomysł jż nie powstał w czyjejśc głowie, aby rzeczywiście iśc naprzód, a nie tylko wciąż na nowo "odkrywać" odkryte.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Tradycja i poszanowanie historii jest bardzo ważne, w końcu uczymy się nie tylko na błędach swoich, ale również cudzych. Jak wiele znaczy dla mnie tradycja przekonałam się, gdy przyszło mi spędzić Święta Bożgo Narodzenia za granicą z dala od rodziny, początkowo byłam załamana, ale potem udało się stworzyć piękną świąteczną atmosferę, w dosyć polowych warunkach:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, często doświadczamy wagi znaczenia tradycji i historii kiedy jesteśmy z daleka od tego co wydaje nam się oczywiste.

      Usuń
  3. O poszanowaniu tradycji, o poczuciu własnej tożsamości , napisałam na moim blogu z okazji Święta Niepodległości,co, w większości, spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem, chociaż pojawił się pod nim jeden komentarz, przestrzegający przed chorym nacjonalizmem. Zabolało.Twój dzisiejszy post leczy ranę. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co to znaczy być Dzieckiem Boga?

Czy Pan Bóg działa moim życiu?

Czy możliwe jest życie w czystości?